czwartek, 24 lipca 2014

Epilog

Ciągle wpatrywałam się w wiadomość od Tello. I to zdjęcie. Wspaniałe. On i malutka Carlota. Tyle miłości na takim małym zdjęciu. Teraz wiedziałam, czułam, kocham Cristiana i chciałabym to zmienić.
Zerwałam się szybko z łóżka i wyciągnęłam walizkę z szafki. Spakowałam kilka potrzebnych rzeczy, ogarnęłam się i zeszłam na dół.
- Mamo! Wyjeżdżam. Musze coś załatwić.
- Gdzie ?
- Do Cristiana.
- Co ? Przestań. Po co ? Niech sobie żyje jak żyje i zapomnij o nim. Tylko sobie nieszczęście jakieś zgotujesz tym wyjazdem.
- Mamo..- już zaczęłam się denerwować. Jestem dorosła i moge robić co chce, a mama nadal tego nie rozumiała. Ucałowałam ją i ubrałam buty. - Kocham Cię i tatę. Ucałuj go. - uśmiechnęłam się i wyszłam z domu.

Na szczęście szybko i bez problemów dotarłam do Barcelony. Pamiętałam dobrze gdzie mieszka Cristian i wsiadłam szybko do taksówki. Nie obchodziło mnie to, że pewnie spotkam tam Lorene. Nie boje jej się. Jest tak wredna, że wydrapałabym jej oczy za to co mi zrobiła. Że też takie osoby żyją na tym świecie.
- Gracias! - krzyknęłam go kierowcy i wysiadłam pospiesznie z samochodu. Podeszłam do drzwi i zapukałam. Nikt nie otwierał. Zadzwoniłam. Wyszła mama Cristiana. Nie znałam jej. Myślałam, że to może jakaś niania Carloty.
- Buenos dias, nazywam się Blanca Miramontes. Jestem znajomą Cristiana. Jest może ?
- Buenos dias, nie, nie ma Cristiana. Pojechali z Loreną i carlotą do lekarza.
- Stało się coś z małą ?
- Nie, nie. To tylko rutynowe badania. - ah ulżyło mi. Martwiłam się o malutką.
- A może mi pani powiedzieć jaki to szpital? Prosze. To dla mnie bardzo ważne.- uśmiechnęłam się ładnie a kobieta podała mi adres. I znowu, zadzwoniłam szybko po taksówkę i po kilku minutach była pod domem Tello. Kilka minut zajęło mi dotarcie pod szpital.
Zapłaciłam i szybko z walizką szłam wejścia. Nagle usłyszałam znany mi głos. Odwróciłam się i nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam.

- Lorena! - krzyknął Cristian tak głośno ile miał sił.
- Uważaj! - krzyknęłam również i rzuciłam torbe i pobiegłam. Nie wiedziałam czemu. Podbiegłam do niej z tyłu i popchnęłam ją na chodnik, upadła a ja poczułam tylko ogromny ból i usłyszałam krzyk Cristiana....

                                                                   - Cristian -

Nie wiedziałem co się dzieje. Szedłem sobie spokojnie z Loreną i Carlotą do lekarza a tu taka tragedia.. Skąd się tam wzieła Blanca ?! Westchnąłem głęboko i wszedłem do jej sali. Wyglądała strasznie. Usiadłem przy niej i przejechałem dłonią po jej sinym policzku.
- Blanca.. kochanie. - powiedziałem a ona otworzyła oczy.
- Cristian. Co z Loreną ? Chyba za bardzo ją popchnęłam na ten chodnik. - powiedziała i roześmiała się bardzo cicho z grymasem na twarzy.
- Cii. Nic nie mów. Jej nic nie jest, ale Ty.. Boże.
- Przyjechałam do Ciebie, bo Cie kocham. Ciebie i Carlote. Tęsknie za Tobą, ale teraz to już niemożliwe byśmy byli razem..
- Dlaczego ?
- Patrz jak ja wyglądam. Długo tak nie pociągnę.
- Przestań tak mówić! - krzyknąłem wręcz trzęsąc się ze strachu.- Wyzdrowiejesz i będziemy dalej. Będziemy żyli jak rodzina. Zobaczysz.
- Nie.. Pokochaj Lorene. Ona jest matką Carloty. Zrób to dla mnie. Ja będę kochać Ciebie a Ty pokochaj ją i daj wspaniałą rodzinę Carlocie. Zasługuje na to..Kocham Cię. - powiedziała to a ja musnąłem jej usta.
- Ja Ciebie też kocham. - uśmiechnęła się i zamknęła oczy.

                                                                  - 4 lata później -

- Chodź kochanie. Pokaże Ci coś. - uśmiechnąłem się do Carloty i poszedłem z nią na cmentarz. Wiem, że to dziwne miejsce na spacer z córką, ale chciałem by chociaż troche poznała Blance. Wiem jak to brzmi. Ale bardzo tego chciałem. Gdy dotarliśmy na miejsce usiedliśmy na małej ławce przy jej grobie.
- Tato, czemu mnie tu zabrałeś ?
- Chciałem Ci coś opowiedzieć o Blance. Wiem kochanie, że to miejsce jest straszne, ale gdy będziesz starsza na pewno pokaże Ci więcej a także opowiem więcej o niej.
- No to opowiadaj o tej Pani.
- Tu leży Blanca. Moja jedyna miłość jaka była i jaka pozostała. Nie wyszło nam. Za dużo osób chciało nas rozdzielić. Ale ona uratowała życie Twojej mamy. Prosiła mnie bym zakochał się w Twojej mamie od nowa, ale nie mogłem. Nie potrafiłem. Ale Ciebie kocham bardzo mocno i na zawsze tak zostanie. Ona też Cie kochała. Chociaż nigdy Cię nie poznała. - powiedziałem i wziąłem głęboki oddech czując w gardle gule z nerwów i rozpaczy. Minęło 4 lata gdy Blanca umarła a ja nadal nie mogłem się z tym pogodzić. Nie mogłem przestać jej kochać.

__________________________________________
Gdy pisałam ten epilog płakałam. I wcale nie kłamie. Strasznie się wzruszyłam. Tak bardzo szkoła mi Blanci i Cristiana. Tak więc kończe opowiadanie o B&C. Jeśli wymyślę jakieś nowe to na pewno dam Wam znać i bardzo dziękuje Wam, że czytałyście! Buziaki ;*

czwartek, 19 czerwca 2014

Rozdział 8

Rodzinna sielanka u Tello trwała w najlepsze. Dowiedziałam się, że mała jest cała i zdrowa a Cristian zakochany w niej po uszy. No cóż. Nie dziwie mu się wcale. Carlota jest przesłodką dziewczynką. Cieszę się, że jest szczęśliwy. To znaczy tak mi się wydaje na tych zdjęciach. Nie rozmawiałam z nim ani z żadnym z naszych znajomych jak u niego, ale też nie słyszałam, aby działa mu się jakaś krzywda. Wychodzi na to, że Lorena to ta jedyna.

A moje życie? Jestem sama. Tak. I jest mi z tym dobrze. Moja twarz doszła do siebie i od nie dawna chodzę na sesję zdjęciową. Cieszę się, że blizny zeszły. Wydrapałam bym oczy Lorenie i Veronice! Jak one śmiały mi to zrobić.. Chyba nie przemyślały tego dobrze. Do końca życia mogłam chodzić z oszpeconą twarzą..

Wróciłam późną porą z sesji i już nie miałam na nic siły. Wzięłam prysznic i położyłam się do łóżka. Wzięłam telefon do ręki i akurat dostałam mms'a:


Pewnie już o mnie zapomniałaś, ale ja o Tobie na pewno nie. Tak w ogóle chciałem Ci się pochwalić moją ukochaną córeczką - Carlotą. Jest słodka. Szkoda tylko, że nie ma słodkiej matki. Tęsknie za Tobą. Cristian.

Gdy to przeczytałam szczerze powiedziawszy byłam w lekkim szoku. Tęskni ? Wątpie. Przecież na tych zdjęciach w trójkę jest taki szczęśliwy! A może jednak nie? Może to tylko dobra mina do złej gry.. Może tak na prawdę dusi się w związku z tym Loreną. Hm. Nie wiem. Nie chce o tym myśleć! Chce zapomnieć całkiem, o nim, o Lorenie, o Carlocie. To było dawno temu!

                                                                 - 3 miesiące później -
                                                                         - Cristian -

Chcę się wyrwać z tego ucisku. Nie dam rady być z Loreną. A chciałem, ze względu na malutką, ale nie dam rady. Nie potrafie. Wszystko do niej się wypaliło. Nie ma tego czegoś co było kiedyś. Jesteśmy ze sobą, bo musimy tak na prawde. A może nie musimy? Nie wiem. Nie wiem co mam robić. Ona chyba też już sobie odpuszcza. Oboje dusimy się w tym związku. Szkoda mi tylko małej. 
- Lorena! Zbieraj się, jedziemy, bo nie mamy czasu. - krzyknąłem do niej trzymając małą na rękach. Mamy akurat wizytę u lekarza z małą. 
- Już jestem gotowa, czemu na mnie krzyczysz.
- Nie krzycze. Chodź. - przewróciłem oczami i poszliśmy do samochodu. 

Po kilku minutach byliśmy na miejscu. Zabrałem fotelik z Carlotą i poszedłem w stronę wejścia. 
- Cristian. Zapomnieliśmy torby małej. Poczekaj tu. Zaraz wracam
- Ok. - odpowiedziałem a Lorena pobiegła do auta by zabrać torbe dla małej. Ucałowałem małą i odwróciłem głowę akurat w miejsce gdzie pędzący samochód jedzie wprost przechodzącą przez parking Lorene...

____
Dawno nie pisałam, ale nie miałam kiedy. Teraz nadrobiłam i mam nadzieje, że się spodoba :)

niedziela, 11 maja 2014

Rozdział 7

                                                                     - Cristian -

- Cristian, nie możemy być razem. Nie.. Nie kocham Cię.
- Co prosze?
- Nie chce być z Tobą. To był jeden raz. Wyjdź.
- Zabawiłaś się mną?
- Tak. Idź. - ale jak mam wyjść?! Ja Cie kocham! Krzyczałem sam do siebie w środku, nie miałem siły by jej to powiedzieć.. Odwróciłem się i wyszedłem z jej mieszkania. Byłem kompletnie w szoku. Dlaczego tak szybko zmieniła zdanie? Wiem wiem zdradziłem jej, ale Lorena nic dla mnie nie znaczy poza tym, że nosi moje dziecko. Boże dziecko z Loreną.. To jakaś masakra. Nie no kurwa! Zjebałem wszystko.

Wróciłem szybko do domu, wszedłem do środka widząc siedzącą w fotelu Lorene z małym uśmieszkiem na ustach. Co znowu kombinuje? Przewróciłem oczami i zapytałem:
- Nie masz zajęcia, że tak siedzisz i płaszczysz tyłek?
- Cristian, co z Tobą? Źle się czuje. Jakbym nie wiedział to jestem w ciąży i odpoczynek jest mi wskazany. 
Boże, już nie moge z nią wytrzymać a to dopiero początek przecież. Machnąłem ręką i poszedłem do pokoju. Położyłam sie na łóżku i nie wiedziałem kiedy zasnąłem.

                                                          - Miesiąc później-

Pisałem, dzwoniłem do Blancii a ona nic, cisza. Jakby zapadła się pod ziemie. Nie miałem na tyle odwagi, by pójść do jej mieszkania, ale może Veronica mi coś powie.
- Słucham.
- Cześć Veronica, tu Cristian.
- Przecież widze na wyświetlaczu kto dzwoni.
- No tak.
- Co chcesz ?
- Powiedz mi co się dzieje z Blancą. W ogóle się do mnie nie odzywa. 
- I Ty się dziwisz, że się do Ciebie nie odzywa?! Jesteś głupi czy udajesz? Kolego, zdradziłeś ją, będziesz miał dziecko z inną a Ty się jeszcze pytasz co się z nią dzieje. Siedzi i płacze!
- Ale przecież ona sama powiedziała, że się tylko mną zabawiła! - krzyknąłem do telefonu i zobaczyłem w drzwiach Lorene - co tu chcesz?! Wypierdalaj! Nie widzisz, że rozmawiam?!
- Do mnie to?!
- Nie, nie.. Powiedz mi co się z nią dzieje. Chce się z nią zobaczyć, pogadaj z nią, prosze.
- Nas tu nie ma. Tak się nią interesujesz, że nawet nie wiesz, że wróciłyśmy do domu? 
- Co ?!
- Nie co, tylko prosze jak już.
- Jak to wróciłyście ?!
- No normalnie, nie chcemy Cie znać, cześć. 
- Ej! - i rozłączyła się.. No szlag! Jak to wróciła do domu?! Rzuciłem telefonem o ściane, cud, że wytrzymał. A kurwa nie chce mnie to nie! Jakoś wytrzymam z Loreną.

                                                                    - Blanca -

Ostanie miesiące to kompletne masakra. Nie mogę przestań myśleć o Tello. Dlaczego on wtedy z nią.. Teraz byśmy pewnie siedzieli sobie razem na trybunach i oglądali mecz. A tak.. On z nią, ja sama tutaj w tej dziurze znów.. Mam dość. Na początku jeszcze do mnie pisał, dzwonił a ja tak bardzo chciałam go usłyszeć, ale nie! Nie mogłam.. A teraz. Zapomniał o mnie. W ogóle już się nie odzywa. Wszystko się zjebało..
Ciekawe czy jest z nią szczęśliwy. Pewnie tak. Szczęśliwa i wspaniała rodzinka. Tata, mama i córeczka. Eh.. No nic, musze o nim zapomnieć. Tak jak on zapomniał o mnie.

                                                          - Kilka miesięcy później -

- Dziękuje pani doktor, do widzenia. - uśmiechnęłam się lekko i wyszłam z gabinetu. Matko jeszcze tego mi brakowało. No wszystko ostatnio mi się sypie. Pokręciłam głową i wyszłam z przychodni. Wsiadłam do swojego samochodu i pojechałam do domu.
- Jestem mamo! - krzyknęłam z korytarza ściągając buty. Wzięłam torebkę i poszłam od razu na góre. Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się i włączyłam laptopa. Usiadłam wygodnie na łóżku a na kolanach położyłam laptopa. Zaczęłam przeglądać różne strony i akurat musiałam trafić na ciekawe zdjęcia, po których rozpłakałam się jak dziecko..


Perfect Family Tello - Cristian, Lorena and Carlota















Boże jak to widać, że oni są taką szczęśliwą rodziną, jednak. A tak się zarzekał, że nie kocha Loreny.. Eh.

sobota, 22 marca 2014

Rozdział 6

Moje marzenia prysły w jednej chwili jak bańka mydlana. A było tak pięknie. Byłam tak strasznie załamana,  że całe dwa tygodnie przesiedziałam w mieszkaniu nie wychodząc w ogóle z mieszkania. To było straszne. Nie pooglądałam nawet pokazu. Oczywiście na pokazie wystąpiła Lorena, Veronica i jeszcze jedna dziewczyna. Pogratulowałam tylko Veronice zmuszając się na chwile do uśmiechu. Chwilami nawet jej zazdrościłam. Ja tam też miałam być! Wszystko było na dobrej drodze..

Cristian.. Eh. W ogóle się do mnie nie odzywał. Nie wiedziałam co się dzieje. Ale pewnie gdzieś przeczytał co stało się z moją twarzą i nie chciał mnie widzieć. Wcale mu się nie dziwie. Już minęło ponad 2 tygodnie a ja mam jeszcze trochę plam na twarzy. Mam nadzieje, że szybko znikną i wróce do siebie do domu. Nie chce tu zostawać. Nie mam po co i dla kogo.

Veronica będzie musiała zostać. Tak było w umowie. Szczęściara. Życie jest tak bardzo niesprawiedliwe. Przestałam w końcu użalać się nad sobą i podniosłam się z łóżka. Ślamazarnym krokiem wyszłam z pokoju i udałam się do łazienki. Szybko prysznic jest zawsze dobry, by pozbyć się negatywnych emocji. Doprowadziłam się w końcu do ładu i wyszłam. W pokoju założyłam na siebie legginsy i luźną tunikę. Poszłam do kuchni by zjeść w końcu jakieś normalne śniadanie. Pozwoliłam sobie na coś kalorycznego. W końcu nie musiałam zdać o linie. Nie miałam po co. Zrobiłam gofry z bitą śmietaną a na to kilka rodzajów owoców. Pyszności. Do tego mojego ulubione kakao i usiadłam na kanapie włączając wcześniej TV. Zajadałam się pysznościami, gdy ktoś śmiał mi przeszkodzić. Wstałam i podeszłam do drzwi do których ktoś strasznie się dobijał.

– No chwila! – krzyknęłam i otworzyłam. Przewróciłam oczyma i odwróciłam się odchodząc od drzwi. – Nie za często mnie odwiedzasz ? – powiedziałam i znów usiadłam na kanapie jedząc gofry i nic sobie z tego nie robiąc. Nie uważałam, że jest to niemiłe, ponieważ osoba i tak sobie na to zasłużyła. – Czego chcesz ? Mów szybko i idź sobie, jakoś nie chce mi się z Tobą gadać.
- Zamknij się i słuchaj. Zapewne się domyślasz, ale nie jestem taka głupia i wiem o Twoim pożal się Boże romansie z Cristianem. Nie wiem czy mu na Tobie zależy czy nie, ale pewnie nie i chodziło mu tylko o seks. Tak na prawde to on tylko mnie kocha. Ty byłaś jednym wyskokiem gdy on więcej wypił. Impreza, alkohol i te sprawy, więc ostatnio na imprezie pamiętasz co poszedł ze mną a Ty zostałaś biedna tutaj sama..
- Możesz przejść do rzeczy ? Nie chce mi się wysłuchiwać tych wszystkich dopowiedzeń.
- Ok. Tylko tu nie mdlej, bo zapewne Ci nie pomogę. A więc ostatnio tak wyszło, że Tello za dużo wypił, wróciliśmy do domu i zapewne domyślasz się co się stało. Mm było tak wspaniale. Jak za starych dobrych czasów. Ah. – powiedziała i uśmiechnęła rozmarzając się jak mała dziewczynka. – Więc możesz nam pogratulować. Będziemy mieli córeczke! – krzyknęła i uśmiechnęła się puszczając do mnie oczko. Boże. Te ostatnie dni są straszne. Najpierw te plamy, odpadnięcie z pokazu a teraz jeszcze to. Lorena w ciąży z Cristianem. Zdrada.. Przełknęłam głośno śline a do moich oczy napłynęły łzy.
- Gratuluje. – odrzekłam i wstałam z kanapy. – Już? Skończyłaś?
- Nie. Teraz mnie jeszcze uważniej posłuchaj. Zapewne on coś ciekawego niedługo się dowie i przyleci do Ciebie jak ten głupek, ale jeśli mu powiesz coś cokolwiek na mnie to uwierz mi, ale kompletnie pozbawie go praw do małej i nigdy mu jej nie pokaże i zabiore mu jakiekolwiek prawa do niej. Więc wszystko w Twoich rękach. Do zobaczenia, kochana. – ucałowała mój policzek i wyszła. Stałam jak wmurowana. Nie wiedziałam co miałam zrobić. Teraz już całkiem się załamałam. To dlatego nie odzywał się do mnie w ogóle. Zdradził mnie, przespał się z nią a mnie zbywał..
Wzięłam do ręki szklankę i rzuciłam ją o ściane. Rozbiła się na kilkadziesiąt kawałków i wyglądała tak samo jak ja teraz w środku. Rozsypałam się. Usiadłam na kanapie i oczywiście rozpłakałam się jak mała dziewczynka..

- Blanca? Mogę?
Podniosłam głowę i spojrzałam na Veronicę. Kiwnęłam głową na tak i wytarłam policzki z łez.
- Słyszałam co mówiła Lorena. Przepraszam, że tak wyszło. To wszystko moja wina.
- Jaka Twoja? To przecież nie Ty przespałaś się z Tello. Zresztą tak na prawde to ja byłam jego kochanką. Zwykłą szmatą, która myślała, że on ją zostawi dla mnie. Dla jakiejś zwykłej laski nie wiadomo skąd.
- Nie, na pewno nie. On Cie bardzo kochana, ale wiesz jaka jest Lorena. Ale chciałam Ci coś powiedzieć. Pamiętasz tą impreze, no tą pierwszą zaraz po przyjeździe, hm?
- No pamiętam.
- To wtedy zobaczyłam Cię jak całowałaś się z Tello. Zawołałam wtedy Lorene i ona już wtedy wiedziała, że coś jest na rzeczy. Potem chyba domyślała się, że łączy Was coś więcej. Ja wiem, że byłam straszna wobec Ciebie, ale uważałam, że zraniliście oboje Lorene a za to trzeba zapłacić.
- Co masz na myśli ?
- To ja dolałam tego płynu do Twojego pudru. Przepraszam!
Gdy to usłyszałam po prostu zamarłam. Veronica? Najlepsza przyjaciółka od małego?
- Jak mogłaś ?! – krzyknęłam głośno wstając z kanapy.
- To Lorena mi kazała! Chciała się na Tobie zemścić, a ja głupia byłam za nią i zrobiłam to.. Przepraszam.
- Wyjdź za nim coś Ci zrobie.
- Blanca..
- Wyjdź i nie wracaj! – krzyknęłam znów a ona wyszła z mieszkania najszybciej jak tylko potrafiła. Matko coś jeszcze mnie dziś czeka? Przetarłam twarz dłońmi a ktoś zapukał do drzwi. Podeszłam i otworzyłam gwałtownie.
- Mówiłam Ci żebyś nie wracała!
- Cześć.
- Co tu robisz? - zapytałam widząc Tello. 
- Musimy porozmawiać.
- My? Nie odzywałeś się tyle gdy Cię potrzebowałam.
- Wiem, przepraszam. Dowiedziałem się co zrobiła Ci Lorena. – powiedział a jego dłoń powędrowała po moim policzku. Uwielbiałam jego dotyk a w środku czułam jak bardzo mi go brakowało.
- Bywa. Rywalizacja.
- Cristian.. Przestań. Zdradziłeś mnie.
- Wiesz?
- Wiem. Wyjdź.
- Przepraszam! Za dużo wypiłem, to Ciebie kocham! Nienawidzę jej. Nie kocham jej. Zerwe z nią, przysięgam a małą się zajmę, obiecuje, ale to z Tobą chce być! Powiedz coś!

Tak, chciałam powiedzieć, że go kocham, że mu wybaczam, że chce by mnie przytulił, pocałował, ale nie mogę! Nie chcę, by ta zdzira zabrała mu przeze mnie dziecko. Nie chce, by cierpiał..
- Cristian, nie możemy być razem. Nie.. Nie kocham Cię. – powiedziałam cicho i przełknęłam ślinę. Zmusiłam się do powiedzenia tego i spojrzałam na niego po chwili.
- Co proszę?
- Nie chce być z Tobą. To był jeden raz. Wyjdź.
- Zabawiłaś się mną?
- Tak. Idź. – chciałam jak najszybciej się go pozbyć. Nie mogłam już więcej kłamać, nie chciałam. Za bardzo mi na nim zależało. W końcu odwrócił się i wyszedł z mieszkania trzaskając za sobą drzwiami.. Co za dzień! Najpierw akcja z Loreną, potem z Veronicą a na końcu jeszcze Cristian.

Poszłam do siebie do pokoju i zaczęłam pakować jak najszybciej swoje ubrania do walizki..

środa, 19 marca 2014

Rozdział 5

Sms Tello: / Witaj kochana ;* Jak mija Ci poranek ? /

Sms Blanca: / Hola ;* Mój bardzo dobrze, a jeszcze lepiej gdy napisałeś. A jak Twój ? Kiedy się spotkamy ? /

Sms Tello: / Ciesze się bardzo :) Nie wiem kiedy się spotkamy, jak na razie nie mam wolnego czasu, tylko dzisiejszy wieczór. /

Sms Blanca: / No to w czym problem ? Spotkajmy się dziś! Proszę, stęskniłam się za Tobą. /

Sms Tello: / Przepraszam Cię, ale nie mogę. No wiesz, mimo wszystko nadal jestem z Loreną no a Barta robi jakąś impreze i idę, z nią, tam. Nie powinnyśmy się pokazywać razem, wiesz plotki itd. Ale obiecuje, że ją zostawie! /

Sms Blanca: / Tak, tyle razy to już słyszałam. No nic, udanej zabawy Wam życze. Muszę uciekać do studia, cześć. /

Sms Tello: / Przepraszam. Trzymaj się ;* /

No tak, mogłam się głupia ja domyślić, że nie pójdzie tak łatwo. W końcu to znany piłkarz i wokół niego kręcą się paparazzi i mogliby nas przyłapać. Kurcze, zabolało mnie to, że idzie z nią na tą impreze. No ale trudno.
Westchnęłam cicho pod nosem i wstałam z łóżka, szybko wyszykowałam się i poszłam do kuchni. Zrobiłam sobie lekkie śniadanie i usiadłam przed TV oglądając i wcinając śniadanie.
- Dzień dobry! – krzyknęłam głośno wchodząc do studia. Przywitałam się z wszystkimi nie pomijając Loreny.
- Cześć Blanco. Jak tam ? – przywitała się i uśmiechnęła do mnie.
- Wszystko w porządku, a jak u Ciebie ?
- Bardzo dobrze, muszę się dziś szybko streścić i uciekam do domu. Muszę przygotować się na impreze do Marc’a, bo wybieramy się z Cristian’em. Też będziesz ?
- Impreza ? Nic o niej nie wiem. Więc przykro mi, ale nie będzie mnie.
- Oj jaka szkoda, no nic, może na jakieś innej się spotkamy. – uśmiechnęła się i puściła do mnie oczko. Wstała i poszła do fotografa. Eh. Chętnie bym się jej pozbyła, ale nie mogę tego zrobić. Mam nadzieje, że jak najszybciej Tello z nią zerwie i będziemy mogli być razem.

Około 17:00 wróciłam na mieszkanie. Weszłam do środka, a po nim paradowała wystrojona Veronica.
- A Ty gdzie ? – zapytałam ściągając z siebie płaszcz a później buty.
- Idę na impreze, a co ?
- Nic, tak tylko pytam. Do kogo ?
- Do Barty, zaprosił mnie. A Ciebie nie ?
Co? Ona idzie a ja nie ? No spoko, nie przelizałam się z Bartą to już mnie nie zaprasza na impreze. A może to i dobrze ? Przynajmniej nie będę musiała znosić widoku Loreny z Cristian’em.
- Nie, mnie nie zaprosił. Ale życze Ci udanej imprezy. – wymusiłam uśmiech na mojej twarzy i poszłam do swojego pokoju. Ładnie zaczął się ten dzień, ale zapewne skończy beznadziejnie..

                                                              - Lorena –

Założyłam na siebie czarną koronkową sukienkę a do tego czarne wysokie szpilki. Koronki zawsze działały na Tello. Tym razem na pewno też tak będzie. Uśmiechnęłam się sama do siebie i umalowałam, zaczesałam jeszcze włosy i wyszłam z łazienki.
- Kochanie, jestem gotowa. – powiedziałam i poszukałam Cristian’a. On też wyglądał pociągająco, trochę elegancki a zarazem ubrany na luzie. Wszystko idealnie. Podeszłam do niego i musnęłam swoimi ustami jego wargi. – Idziemy ?
- Tak, możemy iść. – odpowiedział a ja zabrałam jeszcze ze sobą małą czarną kopertówkę i wyszliśmy z domu. Wsiedliśmy do jego samochodu i udaliśmy się na imprezę do Bartry.

Mieszkaliśmy niedaleko siebie, więc po kilku minutach byliśmy już u niego. Impreza trwała w najlepsze. Wszyscy świetnie się bawili. Weszliśmy do salonu i usiedliśmy na kanapie. Od razu Barta zasypał na sporą ilością alkoholu. Mimo to, ja nie mogłam za dużo wypić. A jeśli chodzi o Tello to wręcz przeciwnie. Uśmiechnęłam się sama do siebie na samą myśl o tym co chciałam zrobić.
Wszystko szło idealnie, alkohol lał się strumieniami, wszyscy dobrze się bawili, Cristian również. Jeden, drugi, trzeci taniec z nim przypominał mi nasze najlepsze momenty naszego związku kiedy to zaczęliśmy być razem. Złapałam za jego dłoń i zacisnęłam ją mocno.
- Skarbie, nie jesteś czasem zmęczony ? – zapytałam patrząc na ledwo żyjącego Tello. Pokiwał tylko głową a ja zaśmiałam się i zadzwoniłam po taksówkę.

Nie minął kwadrans jak wróciliśmy do naszego domu.
- Kochanie, powoli. – roześmiałam się prowadząc pijanego Tello do naszej sypialni. Od razu opadł na łóżko a ja usiadłam na nim okrakiem. – Oj, ale się załatwiłeś.
- Wcale nie.. – beknął pod nosem a ja nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. Rozebrałam go i nachyliłam się nad nim. Musnęłam kilka razy jego szyje a paznokciami przejechałam po jego umięśnionym torsie. Poczułam od razu jego dłonie na swoich udach jak przesuwały się coraz to wyżej. Nie pamiętam kiedy zdjął ze mnie sukienkę i resztę ubrań. Oboje zostaliśmy nadzy na łóżku. Nie przestawałam tylko cały czas całowałam jego ciało na przemian z ustami. Czasami tylko bałam się, że zaśnie, ale trzymał się dzielnie. Roześmiałam się i nadziałam się na niego. Od razu otworzył oczy a dłonie zacisnął na moich biodrach jakby chciał mnie zatrzymać.
- Co jest ? – zapytałam niepewnie.
- Co robimy ?
- Jak to co ? Kochanie, przecież jesteśmy parą. Prawda ?
- No tak, ale..
- Nic już nie mów, i nie martw się. Odpowiem na Twoje pytanie, wzięłam tabletki. – zaśmiałam się i zamknęłam jego usta swoimi przechodząc do rzeczy.

                                                               - Cristian –

Poranek jak zawsze męczący. Otworzyłem oczy i skrzywiłem się od razu czując ogromny ból głowy. Odwróciłem głowe w bok i zobaczyłem Lorene, ok normalny widok, ale nagą. No ładnie. Od razu pomyślałem o Blance. Co ja jej powiem. Kurde, nie! Ona nie może się dowiedzieć. Wiem, zachowałem się strasznie, ale wypiłem. Na pewno sporo, nawet nie pamiętam dokładnie ile..
Podniosłem się z łóżka i założyłem na siebie ciuchy. Od razu udałem się do kuchni gdzie dorwałem się pierwszej lepszej wody stojącej na blacie.

                                                                - Blanca –

Minął tydzień a Cristian w ogóle się do mnie nie odzywa. Stało się coś ? Czy postanowił wrócić do Loreny ? Tak naprawdę to on cały czas z nią jest. Co się dzieje ? Eh.
Wzięłam telefon do ręki i zadzwoniłam do niego.
- Tak ?
- Cristian ? Co się dzieje ? Czemu się nie odzywasz ? Zapomniałeś o mnie ?
- Nie. Po prostu nie mam czasu. Mówiłem Ci, że mam teraz sporo spraw na głowie.
- I nawet 5 min dla mnie nie znajdziesz ?
- Przepraszam. Coś chciałaś ?
- Co proszę ? Tak chciałam. Miałeś zerwać z Loreną, zrobiłeś to ?
- Blanca, porozmawiamy innym razem. Nie mogę teraz rozmawiać, pa. – odpowiedział i rozłączył się. Aha. Szkoda gadać. Mam go gdzieś ! Odłożyłam telefon i pojechałam do studia.

Weszłam do pustej garderoby i usiadłam przed lustrem. Za tydzień pokaz. A dziś miałyśmy same spróbować swoich sił i zaprezentować się tak jak chcemy, makijaż, ubiór, styl – wszystko tak jak chcemy.
Ubrałam się  i zaczęłam malować. Gdy skończyłam wyszłam z garderoby i udałam się do fotografa. Podeszłam do niego i uśmiechnęłam się a on patrzył na mnie jakby zobaczył ducha.
- Coś nie tak ? Nie podoba się Panu ? Mogę coś zmienić, nie wiem fryzure ? A może coś ze stroju ?
- Spójrz do lustra.
- Makijaż ?
- Spójrz! – krzyknął na mnie a ja odwróciłam się i poszłam do garderoby. Usiadłam znów przed lustrem i nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam. Wyglądałam strasznie. Moja twarz wyglądała strasznie, wszędzie miałam czerwone plamy i krostki. Siedziałam dobre kilka minut przed lustrem aż w końcu rozpłakałam się jak mała dziewczynka..

Wylądowałam na pogotowiu, okazało się, że to jakiś przeterminowany płyn tak bardzo podrażnił mi skórkę. Ale nie to było najgorsze.. Wszystkie te plamy zejdą dopiero za nie całe dwa tygodnie. 2 tygodnie ! Szkoda, że za tydzień jest pokaz. Jednym słowem, wszystkie marzenia legły w gruzach. Wróciłam na mieszkanie jak szybciej jak to było możliwe. Bałam się, że ktoś mnie zobaczy i przestraszy takiego potwora.. 

piątek, 21 lutego 2014

Rozdział 4

                                                 - Veronica -

- Lorena! - krzyknęłam głośno kilka razy nie mogąc uwierzyć w to co zobaczyłam. Blanca i Cristian ?! No ładnie. Lorenie szczęka opadnie gdy się dowie. 
- Co się dzieje ? Krzyczysz jak oszalała. 
- Cicho. Wyjdź na taras i zobacz co robi Twój kochany Cris! - powiedziałam głośno i wyszłam razem z Loreną na taras. Gdy ich zobaczyła miała oczy jakby miały jej zaraz wypaść. Powiedziała coś pod nosem i odwróciła się na pięcie. Weszła do środka a ja tylko uniosłam brew w góre. Pf. Zbieram się. Zabrałam swoje rzeczy i złapał za ręke Ibiego. - Odprowadzisz ?
- Chętnie. - uśmiechnął się i wyszłam razem z nim z domu Loreny i Cristiana.

Odprowadził mnie pod same drzwi mieszkania. Odwróciłam się do niego przodem i przejechał dłonią wzdłuż jego ramienia. - Może wejdziesz ? - zapytałam i uniosłam jeden kącik ust w góre. Bez wahania wszedł do środka od razu rzucając się na mnie, zaczął całować moje usta a ja oddałam mu się w całości. 
Szybko znaleźliśmy się w moim pokoju, opadliśmy na łóżko a on pozbył się moich ubrań. To samo zrobiłam ja. Nasze ciała były tak rozpalone, że nie mogliśmy już wytrzymać. Wszedł we mnie a ja znów mu się oddałam..

Zerknęłam na niego i uśmiechnęłam się widząc jak słodko spał obok mnie. To była na prawde cudowna noc. Ale zapewne dla niego to tylko zabawa, dla mnie chyba też. Poruszałam ramionami i zamknęłam oczy zasypiając po chwili.

                                                 - Lorena –

Co za dupek! Jak śmiał lizać się z inną laską i to do tego z tą Blancą.. Nie dość, że walczy ze mną o pokaz to zaraz mi jeszcze faceta ukradnie. Muszę coś z nią zrobić, tylko co ?

Na drugi dzień w ogóle nie odzywałam się do Cristian’a, ale też nie powiedziałam mu o co mi chodzi. Nie mogłam dać po sobie znać, że widziałam go z Blancą.
- Cześć Lorena. – usłyszałam jego głos i odwróciłam się przodem do niego.
- No cześć kochanie. Wygodny mamy leżak w ogrodzie ?
- Powiem Ci, że nawet wygodny. Dobra taka noc spędzona na świeżym powietrzu w szczególności na kaca. – roześmiał się a ja podeszłam do niego bliżej. Wsunęłam dłonie pod jego koszulkę i spojrzałam w jego oczy.
- Stęskniłam się za Tobą. Czekałam całą noc aż przyjdziesz.
- Już nie miałem siły, by wracać na góre do sypialni.
- A teraz masz ?
- Lorena, spiesze się na trening. Wieczorem, pa. – musnął moje czoło i wyszedł z domu biorąc ze sobą torbę na trening. Wrr! Muszę się jej pozbyć, bo robi się groźnie.

                                             
                                         /3 tygodnie później/
                                               - Blanca –
                                                 Music

Zostały dwa tygodnie do finału konkursu. Mam nadzieje, że pójdzie dobrze i wygram. Bardzo chciałabym wystąpić na pokazie. Ach.
Pogrążyłam się w marzeniach wyobrażając sobie mnie w pięknej sukni na wybiegu. Uśmiechnęłam się sama do siebie a z rozmyślań wybił mnie dzwonek do drzwi. Kto to ? O tej godzinie, już prawie 22:00.
Podniosłam się i podeszłam do drzwi, otworzyłam je i od razu rzucił się na mnie Tello. Roześmiałam się wesoło i odwzajemniłam jego pocałunek.
- Co tu robisz ?
- Nie ma Veronici, prawda ?
- Nie ma, skąd wiesz ?
- Bo jest u Loreny. – zaśmiał się głośno i zamknął za sobą drzwi.
- Haha a Ty to wykorzystałeś perfidnie i wpadłeś do mnie ? No nie ładnie, nie ładnie.
- Ale i tak wiem, że się cieszysz. Prawda ?
- Prawda. – szepnęłam i musnęłam jego słodkie usta. Dłonie ułożyłam na jego policzkach i zaczęłam delikatnie całować jego wargi. Cristian oczywiście zaczął je odwzajemniać. Nawet nie zauważyłam kiedy pozbył się mojej bluzki. Uśmiechałam się poprzez jego pocałunki powoli zmierzając z nim do mojego pokoju. Opadliśmy na łóżko i zdjęłam z niego koszulkę. Dłońmi przejechał wzdłuż jego torsu i przegryzłam delikatnie swoją dolną wargę. Szybko pozbyłam się jego ubrań a potem swoich. Znów nachyliłam się nad nim i zaczęłam całować jego klatkę schodząc coraz niżej i niżej..

- Cristian? – zapytałam cicho leżąc nadal w jego ramionach.
- Tak ?
- Boje się, że zaraz wpadnie tu.. – nawet nie zdążyłam dokończyć gdy usłyszałam głoś Veronici. Boże! – właśnie, Veronica wróciła. – usiadłam na łóżku i zabrałam swoje ciuchy. Podniosłam się szybko z łóżka i zaczęłam ubierać. – Zbieraj się! Nie może Cie tu zobaczyć. Będzie po Nas.
- Spokojnie, zagadaj ją w jej pokoju a ja się stąd zmyje. – ubrał się a ja wyszłam z pokoju.

- Cześć, gdzie byłaś ?
- A tu i tam. Ale ten, czemu masz założoną bluzkę na lewą stronę ?
- Co ? Gdzie ? – przejrzałam się w lustrze i zamarłam.  – O matko nawet nie zauważyłam, brałam przedtem prysznic i nawet nie zauważyłam. Ale nie ważne, słuchaj chciałam coś od Ciebie pożyczyć. Chodź pokaże Ci. – uśmiechnęłam się i zaciągnęłam ją do jej pokoju a Cristian w tym samym czasie uciekł z mieszkania.

Opadłam na swoje łóżko i odetchnęłam z ulgą. Wzięłam telefon do ręki i napisałam wiadomość do Tello:

/ Na szczęście chyba się nie domyśliła, że tu byłeś. Myślałam, że dostane zawału gdy pojawiła się w mieszkaniu. Ale i tak dziękuje za tą bardzo miłą chwile ;* /

Wysłałam i przykryłam kołdrą zasypiając po chwili.

                                              - Veronica –

Nie rozumiem ostatnio w ogóle Blanci. Dziwna się zrobiła. I od kiedy ona coś ode mnie pożycza ? Eh. Ale chwila. Wzięłam telefon i zadzwoniłam:
- Lorena?
- Tak, czemu dzwonisz tak późno ?
- Słuchaj, o której wrócił Cristian do domu ?
- A coś godzine temu a czemu pytasz ?
- On chyba był u Nas. Blanca dziwnie się zachowywała, wyglądała jakby ją pies dorwał na ulicy.
- Co ?! Był u niej ? Doigrała się.
- Ale co chcesz zrobić ?
- Dowiesz się nie długo, co z nią zrobie. Ale musisz mi w tym pomóc. Ok. ?
- No ok.
- A teraz dobranoc. – rozłączyła się od razu a ja odłożyłam telefon na stolik obok łóżka. Nie wiem co chce zrobić, ale na pewno będzie ciekawie.

czwartek, 30 stycznia 2014

Rozdział 3

                                                          - 4 tygodnie później -

Już ponad miesiąc jesteśmy w Barcelonie. Czuje się tak jakbym mieszkała tu od dziecka. Wspaniałe miejsce. Do pokazu został miesiąc. Pracujemy pełną ręką. Każda z Nas daje z siebie jak najwięcej. 
Veronica dała sobie trochę spokój. Spędzamy ze sobą więcej czasu niż na początku gdy poznałyśmy Lorene. A moje relacje z Cristianem ? Jest fajnie. Ale to tylko kolega. Wiadome, ma dziewczyne. Zresztą nie chce się narażać Lorenie, bo może to wykorzystać przeciwko mnie podczas sesji, pokazów itd

Pospałabym dłużej, ale czas wstawać na sesje zdjęciową. Dziś czeka na nas zapewne wspaniała sesja na świeżym powietrzu. Uwielbiam je. 
Wstałam szybko z łóżka i poszłam do łazienki podśpiewując cicho pod nosem. Wzięłam szybko prysznic i umyłam włosy. Ubrałam sie i wyszłam z łazienki. Włosy rozpuściłam i zaczęłam robić szybko śniadanie. 
- Dzień dobry. Gotowa ? Bo ja już od godziny a Ty jeszcze w mokrych włosach ? Jesteś niepoważna i nieodpowiedzialna. - no tak kazanie Veronic. Zachowywała się jak moja matka. Nie odezwałam się i robiłam dalej śniadanie. Słyszałam jak prychnęła pod nosem i wyszła z mieszkania. Wkurza mnie czasami swoim zachowaniem. Pokręciłam głową i zjadłam śniadanie. Później wysuszyłam włosy, pomalowałam się i pojechałam taxi do studia.  

Już na wejściu przywitała mnie Lorena i Veronica, które uśmiechnięte od ucha do ucha siedziały i rozmawiały na korytarzu. Ah jakie przyjaciółki. 
- Cześć Blanca! 
- No cześć. Co słychać ?
- W porządku, a jak u Ciebie ? Słuchaj dziś wieczorem robimy małą impreze u Nas. Wpadnij. Veronica już się zgodziła. - zagadała Lorena z uśmiechem na ustach. Nie pozostało mi nic jak się zgodzić. 
- Ok to dziś wieczorem u Was. - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się. Weszły do swoich gabinetów i zaczęłyśmy przygotowania do sesji. Uwielbiałam przygotowania do nich. Zostałyśmy umalowane, uczesane i ubrane w różne kreacje. I udałyśmy się razem z fotografami i resztą ekipy w różne miejsca. Zdjęcia były idealne. Veronici :



I moje :





Gdy wróciłyśmy na mieszkanie Veronica od razu zajęła łazienke. Minęła już ponad 1,5 godziny i już zaczełam się denerwować. Też chciałam się ogarnąć na impreze. Podeszłam do drzwi i uderzyłam pięścią kilka razy w nie.
- Veronica! Sama nie idziesz na tą impreze. Może w końcu byś wyszła. Została godzina. Nie zdąże zaraz nic zrobić. - powiedziałam donośnym głosem i wyszła, już gotowa na impreze. Uniosłam tylko brew w góre i weszłam do łazienki zamykając za sobą drzwi na klucz. Szybko wzięłam prysznic, poprawiłam włosy i umalowałam się. Nie zajęło mi to nawet pół godziny. Musiałam się w końcu streszczać. Myślę, że mogę się tak pokazać. Zabrałam jeszcze torebkę i wyszłam z mieszkania zamykając za sobą drzwi na klucz. Wsiadłam do taxi i pojechałam pod mieszkanie Loreny i Tello. 

Zapukałam do drzwi i czekałam aż ktoś mi je otworzy. Veronica już dawno była u nich. Nawet na mnie nie poczekała. I może to i dobrze. I tak byśmy przez całą drogę pewnie nie rozmawiały.
- Blanca! Cześć, wchodź. - ocknęłam się gdy przywitał mnie w drzwiach Tello. Jak zawsze przystojny.
- Cześć. - uśmiechnęłam się i ucałowałam jego policzek na przywitanie. Weszłam do środka i odwróciłam się w jego stronę. - Wszyscy już są ?
- Tak, ale najlepsi przychodzą zawsze ostatni. - uśmiechnął się a na jego policzkach pojawiły się dwa urocze dołeczki. Uwielbiałam je. I nie tylko jego dołeczki. Westchnęłam i weszłam do salonu gdzie wszyscy się świetnie bawili. Był nawet Bartra, Sergi Roberto i Afellay. I inni znajomi Tello i Loreny. 

Impreza była na prawdę niezła. Była już druga w nocy. Na szczęście nie było rano żadnej sesji a chłopcy nie mieli treningu. Na pewno nikt by nie wstał po tak mocno zakrapianej imprezie. Wszyscy bawili się nadal a ja wstałam i wyszłam z salonu. Musiałam się chwile przewietrzyć. Duża liczba osób dawała się we znaki. 
Wyszłam na taras, który mieli obok swojego małego domku. Było na prawdę przytulnie. Wysokie lampki oświetlały małe jeziorko. Podeszłam bliżej i usiadłam na jednym z leżaków. 
- Czemu uciekłaś ? - zerwałam się gdy usłyszałam czyjś głos. 
- Cristian. Nie strasz. I nie zwiałam. Chciałam się przewietrzyć i chwilę odpocząć. Jak mnie tu znalazłeś ? - zapytałam a Cristian usiadł na przeciw mnie na moim leżaku.
- Dużo osób tu przychodzi. A czemu ? Bo może to jedyne miejsce oprócz pokoi, kuchni i łazienki. - roześmiał się a ja razem z nim. 
- A Ty gdzie zgubiłeś Lorene ?
- Nie wiem, gdzieś się bawi. Jakoś mało mnie to interesuje. 
- Stało się coś ?
- Denerwuje mnie ostatnio. Niczym innym się nie interesuje oprócz tej sesji i pokazu. Tego nie zrobi, tego też nie, nigdzie nie wyjdzie, bo nie ma czasu itd. Wkurza mnie to.
- No to mamy taki sam problem, bo Veronica jest taka sama. - westchnęłam i rozmawialiśmy tak chyba z godzinę. Był środek nocy a ja już lekko przymarzałam. 

                                                                     - Muzyka -

- Zimno ?
- Trochę. W końcu jest środek nocy. - roześmiałam się a Tello przysunął się jeszcze bliżej mnie. Swoimi dłońmi przejechał kilka razy po moich ramionach. Od razu zrobiło mi się cieplej czując przy tym lekkie dreszcze. Dotyk jego dłoni sprawiał, że lekko odpłynęłam zamykając oczy. Od razu poczułam jego ciepłe usta na swoich. Całował mnie delikatnie z chwilą robiąc to coraz bardziej namiętnie. Bez zastanowienia sie odwzajemniałam jego pocałunki, dłonie położyłam na jego szyi i uklęknęłam a on wsunął swoje dłonie pod moją bluzkę. Uśmiechnęłam się poprzez pocałunki gdy poczułam jego gorące dłonie. Przysunęłam się bliżej i odchyliłam głowe do tyłu a jego usta wędrowały po mojej szyi coraz niżej. 

                                                                - Veronica -

Lubie takie imprezy gdy na horyzoncie są przystojni chłopcy i to jeszcze z Barcelony. Zaczęłam flirtować z Bartrą, potem w środku z Sergi a skończyłam na Ibim. Zaśmiałam się sama do siebie i wypiłam kolejnego drinka. 
- Veronica, gdzie Cristian ? - zapytała mnie Lorena a ja tylko poruszałam bezradnie ramionami. Czy ja jestem jego matką i mam go pilnować? Eh. 
- Pewnie siedzi z jakąś cizią.
- Zwariowałaś ? Idź sie lepiej przewietrzyć, bo strasznie wyglądasz. - prychnęła i poszła. Przewróciłam teatralnie oczami i machnęłam ręką. Wziełam kolejnego drinka i poszukałam wyjścia na taras. Trochę zajęło mi to czasu. Nie mogłam w ogóle znaleźć drzwi a przy okazji co chwile ktoś mnie zaczepiał i tak schodziło nam na kilka minut rozmowy. 
W końcu mi się udało. Wyszłam na taras i rozejrzałam się. Od razu moje oczy zrobiły się szersze gdy ujrzałam jakąś parę całującą się na leżaku. Zaśmiałam się i już miałam wracać do domu gdy ujrzałam znajomą twarz, gdy dziewczyna odchyliła głowe do tyłu. O matko! To przecież Blanca. No ładnie. Odwróciłam się na pięcie i krzyknęłam głośno:
- Lorena!

123 Lorem ipsum

Obserwatorzy