niedziela, 11 maja 2014

Rozdział 7

                                                                     - Cristian -

- Cristian, nie możemy być razem. Nie.. Nie kocham Cię.
- Co prosze?
- Nie chce być z Tobą. To był jeden raz. Wyjdź.
- Zabawiłaś się mną?
- Tak. Idź. - ale jak mam wyjść?! Ja Cie kocham! Krzyczałem sam do siebie w środku, nie miałem siły by jej to powiedzieć.. Odwróciłem się i wyszedłem z jej mieszkania. Byłem kompletnie w szoku. Dlaczego tak szybko zmieniła zdanie? Wiem wiem zdradziłem jej, ale Lorena nic dla mnie nie znaczy poza tym, że nosi moje dziecko. Boże dziecko z Loreną.. To jakaś masakra. Nie no kurwa! Zjebałem wszystko.

Wróciłem szybko do domu, wszedłem do środka widząc siedzącą w fotelu Lorene z małym uśmieszkiem na ustach. Co znowu kombinuje? Przewróciłem oczami i zapytałem:
- Nie masz zajęcia, że tak siedzisz i płaszczysz tyłek?
- Cristian, co z Tobą? Źle się czuje. Jakbym nie wiedział to jestem w ciąży i odpoczynek jest mi wskazany. 
Boże, już nie moge z nią wytrzymać a to dopiero początek przecież. Machnąłem ręką i poszedłem do pokoju. Położyłam sie na łóżku i nie wiedziałem kiedy zasnąłem.

                                                          - Miesiąc później-

Pisałem, dzwoniłem do Blancii a ona nic, cisza. Jakby zapadła się pod ziemie. Nie miałem na tyle odwagi, by pójść do jej mieszkania, ale może Veronica mi coś powie.
- Słucham.
- Cześć Veronica, tu Cristian.
- Przecież widze na wyświetlaczu kto dzwoni.
- No tak.
- Co chcesz ?
- Powiedz mi co się dzieje z Blancą. W ogóle się do mnie nie odzywa. 
- I Ty się dziwisz, że się do Ciebie nie odzywa?! Jesteś głupi czy udajesz? Kolego, zdradziłeś ją, będziesz miał dziecko z inną a Ty się jeszcze pytasz co się z nią dzieje. Siedzi i płacze!
- Ale przecież ona sama powiedziała, że się tylko mną zabawiła! - krzyknąłem do telefonu i zobaczyłem w drzwiach Lorene - co tu chcesz?! Wypierdalaj! Nie widzisz, że rozmawiam?!
- Do mnie to?!
- Nie, nie.. Powiedz mi co się z nią dzieje. Chce się z nią zobaczyć, pogadaj z nią, prosze.
- Nas tu nie ma. Tak się nią interesujesz, że nawet nie wiesz, że wróciłyśmy do domu? 
- Co ?!
- Nie co, tylko prosze jak już.
- Jak to wróciłyście ?!
- No normalnie, nie chcemy Cie znać, cześć. 
- Ej! - i rozłączyła się.. No szlag! Jak to wróciła do domu?! Rzuciłem telefonem o ściane, cud, że wytrzymał. A kurwa nie chce mnie to nie! Jakoś wytrzymam z Loreną.

                                                                    - Blanca -

Ostanie miesiące to kompletne masakra. Nie mogę przestań myśleć o Tello. Dlaczego on wtedy z nią.. Teraz byśmy pewnie siedzieli sobie razem na trybunach i oglądali mecz. A tak.. On z nią, ja sama tutaj w tej dziurze znów.. Mam dość. Na początku jeszcze do mnie pisał, dzwonił a ja tak bardzo chciałam go usłyszeć, ale nie! Nie mogłam.. A teraz. Zapomniał o mnie. W ogóle już się nie odzywa. Wszystko się zjebało..
Ciekawe czy jest z nią szczęśliwy. Pewnie tak. Szczęśliwa i wspaniała rodzinka. Tata, mama i córeczka. Eh.. No nic, musze o nim zapomnieć. Tak jak on zapomniał o mnie.

                                                          - Kilka miesięcy później -

- Dziękuje pani doktor, do widzenia. - uśmiechnęłam się lekko i wyszłam z gabinetu. Matko jeszcze tego mi brakowało. No wszystko ostatnio mi się sypie. Pokręciłam głową i wyszłam z przychodni. Wsiadłam do swojego samochodu i pojechałam do domu.
- Jestem mamo! - krzyknęłam z korytarza ściągając buty. Wzięłam torebkę i poszłam od razu na góre. Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się i włączyłam laptopa. Usiadłam wygodnie na łóżku a na kolanach położyłam laptopa. Zaczęłam przeglądać różne strony i akurat musiałam trafić na ciekawe zdjęcia, po których rozpłakałam się jak dziecko..


Perfect Family Tello - Cristian, Lorena and Carlota















Boże jak to widać, że oni są taką szczęśliwą rodziną, jednak. A tak się zarzekał, że nie kocha Loreny.. Eh.

123 Lorem ipsum

Obserwatorzy