sobota, 22 marca 2014

Rozdział 6

Moje marzenia prysły w jednej chwili jak bańka mydlana. A było tak pięknie. Byłam tak strasznie załamana,  że całe dwa tygodnie przesiedziałam w mieszkaniu nie wychodząc w ogóle z mieszkania. To było straszne. Nie pooglądałam nawet pokazu. Oczywiście na pokazie wystąpiła Lorena, Veronica i jeszcze jedna dziewczyna. Pogratulowałam tylko Veronice zmuszając się na chwile do uśmiechu. Chwilami nawet jej zazdrościłam. Ja tam też miałam być! Wszystko było na dobrej drodze..

Cristian.. Eh. W ogóle się do mnie nie odzywał. Nie wiedziałam co się dzieje. Ale pewnie gdzieś przeczytał co stało się z moją twarzą i nie chciał mnie widzieć. Wcale mu się nie dziwie. Już minęło ponad 2 tygodnie a ja mam jeszcze trochę plam na twarzy. Mam nadzieje, że szybko znikną i wróce do siebie do domu. Nie chce tu zostawać. Nie mam po co i dla kogo.

Veronica będzie musiała zostać. Tak było w umowie. Szczęściara. Życie jest tak bardzo niesprawiedliwe. Przestałam w końcu użalać się nad sobą i podniosłam się z łóżka. Ślamazarnym krokiem wyszłam z pokoju i udałam się do łazienki. Szybko prysznic jest zawsze dobry, by pozbyć się negatywnych emocji. Doprowadziłam się w końcu do ładu i wyszłam. W pokoju założyłam na siebie legginsy i luźną tunikę. Poszłam do kuchni by zjeść w końcu jakieś normalne śniadanie. Pozwoliłam sobie na coś kalorycznego. W końcu nie musiałam zdać o linie. Nie miałam po co. Zrobiłam gofry z bitą śmietaną a na to kilka rodzajów owoców. Pyszności. Do tego mojego ulubione kakao i usiadłam na kanapie włączając wcześniej TV. Zajadałam się pysznościami, gdy ktoś śmiał mi przeszkodzić. Wstałam i podeszłam do drzwi do których ktoś strasznie się dobijał.

– No chwila! – krzyknęłam i otworzyłam. Przewróciłam oczyma i odwróciłam się odchodząc od drzwi. – Nie za często mnie odwiedzasz ? – powiedziałam i znów usiadłam na kanapie jedząc gofry i nic sobie z tego nie robiąc. Nie uważałam, że jest to niemiłe, ponieważ osoba i tak sobie na to zasłużyła. – Czego chcesz ? Mów szybko i idź sobie, jakoś nie chce mi się z Tobą gadać.
- Zamknij się i słuchaj. Zapewne się domyślasz, ale nie jestem taka głupia i wiem o Twoim pożal się Boże romansie z Cristianem. Nie wiem czy mu na Tobie zależy czy nie, ale pewnie nie i chodziło mu tylko o seks. Tak na prawde to on tylko mnie kocha. Ty byłaś jednym wyskokiem gdy on więcej wypił. Impreza, alkohol i te sprawy, więc ostatnio na imprezie pamiętasz co poszedł ze mną a Ty zostałaś biedna tutaj sama..
- Możesz przejść do rzeczy ? Nie chce mi się wysłuchiwać tych wszystkich dopowiedzeń.
- Ok. Tylko tu nie mdlej, bo zapewne Ci nie pomogę. A więc ostatnio tak wyszło, że Tello za dużo wypił, wróciliśmy do domu i zapewne domyślasz się co się stało. Mm było tak wspaniale. Jak za starych dobrych czasów. Ah. – powiedziała i uśmiechnęła rozmarzając się jak mała dziewczynka. – Więc możesz nam pogratulować. Będziemy mieli córeczke! – krzyknęła i uśmiechnęła się puszczając do mnie oczko. Boże. Te ostatnie dni są straszne. Najpierw te plamy, odpadnięcie z pokazu a teraz jeszcze to. Lorena w ciąży z Cristianem. Zdrada.. Przełknęłam głośno śline a do moich oczy napłynęły łzy.
- Gratuluje. – odrzekłam i wstałam z kanapy. – Już? Skończyłaś?
- Nie. Teraz mnie jeszcze uważniej posłuchaj. Zapewne on coś ciekawego niedługo się dowie i przyleci do Ciebie jak ten głupek, ale jeśli mu powiesz coś cokolwiek na mnie to uwierz mi, ale kompletnie pozbawie go praw do małej i nigdy mu jej nie pokaże i zabiore mu jakiekolwiek prawa do niej. Więc wszystko w Twoich rękach. Do zobaczenia, kochana. – ucałowała mój policzek i wyszła. Stałam jak wmurowana. Nie wiedziałam co miałam zrobić. Teraz już całkiem się załamałam. To dlatego nie odzywał się do mnie w ogóle. Zdradził mnie, przespał się z nią a mnie zbywał..
Wzięłam do ręki szklankę i rzuciłam ją o ściane. Rozbiła się na kilkadziesiąt kawałków i wyglądała tak samo jak ja teraz w środku. Rozsypałam się. Usiadłam na kanapie i oczywiście rozpłakałam się jak mała dziewczynka..

- Blanca? Mogę?
Podniosłam głowę i spojrzałam na Veronicę. Kiwnęłam głową na tak i wytarłam policzki z łez.
- Słyszałam co mówiła Lorena. Przepraszam, że tak wyszło. To wszystko moja wina.
- Jaka Twoja? To przecież nie Ty przespałaś się z Tello. Zresztą tak na prawde to ja byłam jego kochanką. Zwykłą szmatą, która myślała, że on ją zostawi dla mnie. Dla jakiejś zwykłej laski nie wiadomo skąd.
- Nie, na pewno nie. On Cie bardzo kochana, ale wiesz jaka jest Lorena. Ale chciałam Ci coś powiedzieć. Pamiętasz tą impreze, no tą pierwszą zaraz po przyjeździe, hm?
- No pamiętam.
- To wtedy zobaczyłam Cię jak całowałaś się z Tello. Zawołałam wtedy Lorene i ona już wtedy wiedziała, że coś jest na rzeczy. Potem chyba domyślała się, że łączy Was coś więcej. Ja wiem, że byłam straszna wobec Ciebie, ale uważałam, że zraniliście oboje Lorene a za to trzeba zapłacić.
- Co masz na myśli ?
- To ja dolałam tego płynu do Twojego pudru. Przepraszam!
Gdy to usłyszałam po prostu zamarłam. Veronica? Najlepsza przyjaciółka od małego?
- Jak mogłaś ?! – krzyknęłam głośno wstając z kanapy.
- To Lorena mi kazała! Chciała się na Tobie zemścić, a ja głupia byłam za nią i zrobiłam to.. Przepraszam.
- Wyjdź za nim coś Ci zrobie.
- Blanca..
- Wyjdź i nie wracaj! – krzyknęłam znów a ona wyszła z mieszkania najszybciej jak tylko potrafiła. Matko coś jeszcze mnie dziś czeka? Przetarłam twarz dłońmi a ktoś zapukał do drzwi. Podeszłam i otworzyłam gwałtownie.
- Mówiłam Ci żebyś nie wracała!
- Cześć.
- Co tu robisz? - zapytałam widząc Tello. 
- Musimy porozmawiać.
- My? Nie odzywałeś się tyle gdy Cię potrzebowałam.
- Wiem, przepraszam. Dowiedziałem się co zrobiła Ci Lorena. – powiedział a jego dłoń powędrowała po moim policzku. Uwielbiałam jego dotyk a w środku czułam jak bardzo mi go brakowało.
- Bywa. Rywalizacja.
- Cristian.. Przestań. Zdradziłeś mnie.
- Wiesz?
- Wiem. Wyjdź.
- Przepraszam! Za dużo wypiłem, to Ciebie kocham! Nienawidzę jej. Nie kocham jej. Zerwe z nią, przysięgam a małą się zajmę, obiecuje, ale to z Tobą chce być! Powiedz coś!

Tak, chciałam powiedzieć, że go kocham, że mu wybaczam, że chce by mnie przytulił, pocałował, ale nie mogę! Nie chcę, by ta zdzira zabrała mu przeze mnie dziecko. Nie chce, by cierpiał..
- Cristian, nie możemy być razem. Nie.. Nie kocham Cię. – powiedziałam cicho i przełknęłam ślinę. Zmusiłam się do powiedzenia tego i spojrzałam na niego po chwili.
- Co proszę?
- Nie chce być z Tobą. To był jeden raz. Wyjdź.
- Zabawiłaś się mną?
- Tak. Idź. – chciałam jak najszybciej się go pozbyć. Nie mogłam już więcej kłamać, nie chciałam. Za bardzo mi na nim zależało. W końcu odwrócił się i wyszedł z mieszkania trzaskając za sobą drzwiami.. Co za dzień! Najpierw akcja z Loreną, potem z Veronicą a na końcu jeszcze Cristian.

Poszłam do siebie do pokoju i zaczęłam pakować jak najszybciej swoje ubrania do walizki..

1 komentarz:

  1. Ale się narobiło.. w sumie rozumiem Blance,ale z drugiej strony nie powinnna go okłamywać i uciekać. Mam nadzieję,że Vera będzie chciała wszystko naprawić i uda jej się pogodzić Blance i Tello! Trzymam za to kciuki. *.*
    I życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń

123 Lorem ipsum

Obserwatorzy