czwartek, 19 czerwca 2014

Rozdział 8

Rodzinna sielanka u Tello trwała w najlepsze. Dowiedziałam się, że mała jest cała i zdrowa a Cristian zakochany w niej po uszy. No cóż. Nie dziwie mu się wcale. Carlota jest przesłodką dziewczynką. Cieszę się, że jest szczęśliwy. To znaczy tak mi się wydaje na tych zdjęciach. Nie rozmawiałam z nim ani z żadnym z naszych znajomych jak u niego, ale też nie słyszałam, aby działa mu się jakaś krzywda. Wychodzi na to, że Lorena to ta jedyna.

A moje życie? Jestem sama. Tak. I jest mi z tym dobrze. Moja twarz doszła do siebie i od nie dawna chodzę na sesję zdjęciową. Cieszę się, że blizny zeszły. Wydrapałam bym oczy Lorenie i Veronice! Jak one śmiały mi to zrobić.. Chyba nie przemyślały tego dobrze. Do końca życia mogłam chodzić z oszpeconą twarzą..

Wróciłam późną porą z sesji i już nie miałam na nic siły. Wzięłam prysznic i położyłam się do łóżka. Wzięłam telefon do ręki i akurat dostałam mms'a:


Pewnie już o mnie zapomniałaś, ale ja o Tobie na pewno nie. Tak w ogóle chciałem Ci się pochwalić moją ukochaną córeczką - Carlotą. Jest słodka. Szkoda tylko, że nie ma słodkiej matki. Tęsknie za Tobą. Cristian.

Gdy to przeczytałam szczerze powiedziawszy byłam w lekkim szoku. Tęskni ? Wątpie. Przecież na tych zdjęciach w trójkę jest taki szczęśliwy! A może jednak nie? Może to tylko dobra mina do złej gry.. Może tak na prawdę dusi się w związku z tym Loreną. Hm. Nie wiem. Nie chce o tym myśleć! Chce zapomnieć całkiem, o nim, o Lorenie, o Carlocie. To było dawno temu!

                                                                 - 3 miesiące później -
                                                                         - Cristian -

Chcę się wyrwać z tego ucisku. Nie dam rady być z Loreną. A chciałem, ze względu na malutką, ale nie dam rady. Nie potrafie. Wszystko do niej się wypaliło. Nie ma tego czegoś co było kiedyś. Jesteśmy ze sobą, bo musimy tak na prawde. A może nie musimy? Nie wiem. Nie wiem co mam robić. Ona chyba też już sobie odpuszcza. Oboje dusimy się w tym związku. Szkoda mi tylko małej. 
- Lorena! Zbieraj się, jedziemy, bo nie mamy czasu. - krzyknąłem do niej trzymając małą na rękach. Mamy akurat wizytę u lekarza z małą. 
- Już jestem gotowa, czemu na mnie krzyczysz.
- Nie krzycze. Chodź. - przewróciłem oczami i poszliśmy do samochodu. 

Po kilku minutach byliśmy na miejscu. Zabrałem fotelik z Carlotą i poszedłem w stronę wejścia. 
- Cristian. Zapomnieliśmy torby małej. Poczekaj tu. Zaraz wracam
- Ok. - odpowiedziałem a Lorena pobiegła do auta by zabrać torbe dla małej. Ucałowałem małą i odwróciłem głowę akurat w miejsce gdzie pędzący samochód jedzie wprost przechodzącą przez parking Lorene...

____
Dawno nie pisałam, ale nie miałam kiedy. Teraz nadrobiłam i mam nadzieje, że się spodoba :)

123 Lorem ipsum

Obserwatorzy